Kobieta, natura, ziemia.
"Ciałobrazy"
Kobieta, natura, ziemia.
"Ciałobrazy"
Poranna mgła przykrywa zieloną łąkę. Otaczające ją drzewa wręcz giną w mlecznej bieli, która zalała ich korony. Panuje całkowita cisza. Nie mącą jej nawet dwadzieścia dwie kobiety ułożone w kręgu. Nogami zwrócone są do środka, a wzrokiem sięgają nieba.

Najważniejsza jest dla mnie prawda, naturalność, ukazywanie prawdziwych ciał. Zależy mi żeby osoby oglądające zdjęcia mogły się w nich przejrzeć i odnaleźć, dlatego często modelki nie pokazują swoich twarzy lub nie patrzą bezpośrednio w obiektyw – mówi Natalia Miedziak – Skonieczna, autorka niezwykle intrygującego projektu „Ciałobrazy”.
Najpierw były pierwsze zdjęcia, a dopiero potem przyszła nazwa, kiedy wpisywała hashtagi na Instagramie. Spojrzała na zdjęcie, które zrobiła i pojawiła się myśl „oo.. to taki ciałobraz. Kombinacja ciała i krajobrazu. Ciałobraz? Zaraz, ale co to za słowo? Czy gdzieś je już słyszałam?”. Po wnikliwych poszukiwaniach okazało się, że ciężko o znalezienie źródła, więc potraktowała słowo jak swoje i stało się nazwą projektu.
W 2012 roku fotografii aktu poświęciła całą pracę licencjacką, a dwa lata później pracę magisterską zasiewając w sobie pierwsze ziarna inspiracji i pogłębiając swoją fascynację ludzkim ciałem podczas analizowania zdjęć takich artystów jak Bill Brandt, Arno Rafael Minkkinnen, Lucien Clergue, czy Spencer Tunick.
- Już kilka lat wcześniej wspominałam moim bliskim o tym, że pragnę fotografować nagość w naturze. Fotografowanie ludzi zawsze mnie pociągało, ale rozpraszały mnie twarze i ubrania, bo czułam, że odciągają uwagę od tego co było dla mnie najważniejsze, czyli ciała – opowiada Natalia Miedziak – Skonieczna.
Od początku wiedziała też, że chce, by ciało na jej zdjęciach stawało się integralną częścią natury i wpisywało się w krajobraz. Brakowało jej jednak wiary we własne możliwości oraz zaufania do tego, że znajdzie osoby chętne do pozowania.
- Przez wiele lat moja praca była związana z fotografią i w wolnych chwilach wolałam odpoczywać bez aparatu po cichu tęskniąc za początkami kiedy fotografowałam głównie dla przyjemności. Kiedy jednak w 2019 roku rozpoczęłam tworzyć pierwsze kadry wszystko potoczyło się lawinowo i w ciągu pierwszego roku zrealizowałam ponad 30 oddzielnych sesji do projektu „Ciałobrazy” – wspomina artystka.
Pierwsze zdjęcie powstało w lipcu 2019 roku, od tej pory tworzy je regularnie, ale bez konkretnego planu.
- „Ciałobrazy” stanowią zapiski z mojego życia, spotkań z ludźmi, spacerów, miejsc, które odkrywam i tego co obecnie mnie inspiruje – mówi fotografka. - Najważniejsza jest dla mnie prawda, naturalność, ukazywanie prawdziwych ciał. Zależy mi żeby osoby oglądające zdjęcia mogły się w nich przejrzeć i odnaleźć, dlatego często modelki nie pokazują swoich twarzy lub nie patrzą bezpośrednio w obiektyw. „Ciałobrazy” to dla mnie zapis dialogu jaki ciało prowadzi z otoczeniem, pokazują naszą organiczność, kruchość, potrzebę autentycznego kontaktu z innymi, łączą nas z krajobrazem i zdradzają kim tak naprawdę jesteśmy – opisuje Natalia Miedziak - Skonieczna.
Wyschnięte konary drzewa leżą na piasku. Jeszcze wspólnie tworzą jego pień, ale widać, że już niedługo czas i postępujące próchnienie zwycięży, a drzewo zamieni się w pył. W konarach widać wplecione nagie kobiety, które wydają się być nierozerwalną częścią drzewa, jego kolejnymi, wciąż żywymi elementami. Są bezimienne i bez twarzy, a jedynym konterfektem są ich ciała.
Za poszczególnymi fotografiami bardzo często kryją się doświadczenia i wyjątkowe historie. „Ciałobrazy” z pewnością nie są wizualnymi reprezentacjami skrupulatnie przygotowanego planu zdjęciowego, ale zapiskami doświadczeń ich twórczyni jak i osób w nich uczestniczących. Podczas fotografowania zależy jej na kreowaniu doświadczeń, a nie tylko na ładnych ujęciach.
Jednym z ważniejszych zdjęć jest fotografia przedstawiająca 22 nagich kobiet leżących na trawie w kręgu.
- W 2020 roku wyjechałam na sportowy obóz organizowany przez warszawską Akademię w Gruncie Ruchu gdzie robiłam reportażowe zdjęcia. Podczas jednego ze spotkań grupy podkusiło mnie aby uknuć “Ciałobrazową intrygę” i na skrawku papieru, który wyrwałam ze swojego notesu zapisałam “Kobiety - jutro ławka przy WI-FI, godzina 5 rano, podaj dalej”. Podałam go bliskiej mi dziewczynie i obserwowałam jak informacja roznosi się dalej pośród kobiet, które nic nie podejrzewały. Miałam dobrą zabawę bo fotografowałam je podczas tego jak śmiały się przekazując sobie tajemniczy liścik, a w końcu byłam fotografem reportażystą, więc nie było podejrzeń. Nie sądziłam, że którakolwiek z nich wstanie tak rano i że uda mi się zrobić te zdjęcia, ale potrzebowałam rzucić się w nieznane i pozwoliłam by rzeczy wydarzały się same bez mojej dalszej kontroli. Dużym zaskoczeniem było dla mnie obserwowanie jak o poranku zapalają się światła w poszczególnych domkach i kobiety wychodzą kierując się w miejsce spotkania. Tylko nieliczne z nich wiedziały co ma się wydarzyć i kto jest sprawcą tej intrygi, część z nich podejrzewała, że pójdziemy kąpać się o poranku w jeziorze lub odbędzie się drugi krąg kobiet o wschodzie słońca.
Nie mogłam uwierzyć jak wiele kobiet zjawiło się na miejscu - przyznałam się wtedy, że liścik został napisany przeze mnie i że chciałabym stworzyć pamiątkową fotografię, która będzie nawiązywać do kręgu kobiet, który odbył się kilka dni wcześniej na łące na wzgórzu. Dalej sprawy potoczyły się same i finalnie oprócz 22 nagich kobiet, 23 kobieta czyli ja stała również nago za obiektywem. To był wyjątkowy dzień z przepiękną mgłą, której nie dało się wcześniej zaplanować. Nie wiedziałam też czy dziewczyny będą gotowe żeby się rozebrać, pozwolić sobie na bycie fotografowanymi, a finalnie czy wyrażą zgodę na publikację zdjęć. Powstawanie „Ciałobrazów” to proces, który uczy mnie zaufania i ciągłego oddawania kontroli na zewnątrz – kończy opowieść o kulisach jednego ze zdjęć Natalia Miedziak – Skonieczna.
Z miejscami na sesje bywa różnie. Często jest tak, że podczas podróżowania pociągiem albo jazdy samochodem dostrzega miejsca, które przyciągają jej uwagę. Prowadzi też luźne zapiski - tak było chociażby ze zdjęciem kobiet w kapuście - jadąc pociągiem po Szwajcarii dojrzała ogromne pole kapusty, które zainspirowało ją do poszukiwań i zaprowadziło na warszawskie Kabaty na wielkie kapuściane pole.
Często jest też tak, że miejsce pojawia się spontanicznie, przegląda mapy google i wybiera to co ją przyciągnie, potem jedzie i eksploruje teren.
- Mały wycinek dobrze nam znanej rzeczywistości potrafi być magiczny i inspirujący i wcale nie trzeba daleko szukać. Większość zdjęć powstało pod Warszawą – przyznaje Natalia Miedziak - Skonieczna. - A z modelkami bywa różnie, to czasem ktoś z rodziny, przyjaciółki i mamy przyjaciółek. Są osoby, które poznałam przez Instagram, znajome znajomych. Raczej nie fotografuję profesjonalnych modelek.
Nie planuje zamykać projektu, ale nie ma też dla niego specjalnego planu. Odkąd rozpoczęła tworzyć „Ciałobrazy” poczuła, że nareszcie odnalazła w fotografii ten kawałek, który jest jej najbliższy i dla którego w ogóle zaczęła robić zdjęcia.
- W swojej fotograficznej pracy zdążyłam już wiele razy się zagubić, a to jest jak powrót po dalekiej podróży. Co ciekawe jego robocza wersja brzmiała „powrót do domu” i właśnie tym dla mnie są te zdjęcia. Moim powrotem do domu – puentuje artystka.
Rozłożyste liście rozkładają się na boki. W środku widać dorodne głowy. Sięgające po horyzont pole jest pełne dojrzałych warzyw. Dominują dwie barwy – feldgrau, przypominające kolorem niemiecki mundur i brunatny palisander. Rzędy równo zasadzonych główek kapusty zdają się nie mieć końca. Zza liści wystają fragmenty kobiecych ciał – biodra, plecy, pośladki, gdzieniegdzie ramiona, czy palce. Ziemia wyjątkowo obficie obrodziła tego lata.






